niedziela, 27 stycznia 2013

GP Łodzi 2013 3/6

Biegło się świetnie! Mimo sobotniego przejedzenia pączkami w ilościach hurtowych, śmigało mi się dziwnie lekko. Jeszcze nie powróciłam do regularnych treningów, więc tym bardziej nie sądziłam, że pobiegnie się tak luźno. Skupiłam się na oddychaniu, a nogi same niosły. Oj już nie pamiętam, kiedy biegło mi się tak dobrze! Chce więcej.

Dodatkowe plusy: park pięknie ośnieżony, nieśmiało wyglądające zza chmur słoneczko, lekki mróz - jedym słowem pięknie było. No i udało mi się wygrać w pobiegowym losowaniu pakiet 4 wejść na siłownię :D

Dystans - 5 km
Czas - 00:27:30 netto
00:27:43 brutto
00:14:01 - 2,5 km
Open: 160/241
K20 - 7/12

Śniadanie ok. 4 h przed biegiem gruszka, 3 mandarynki, kromka chleba z masłem orzechowym i 2 pączki serowe... Heh może częściej powinnam serwować sobie pączki przed biegem :P

niedziela, 20 stycznia 2013

Dog Orient - Szczepocice Rządowe

fot. Agnieszka C.


Dog Orient. Szczepocice Rządowe. 19.01.2013


Pierwsze nasze (bo moje i Akiry) wspólne zawody. 
Słowem wstępu, Akira to szpic japoński, mój pieszczoch, osobisty ogrzewacz, mały zbój, ale i niestrudzony partner w trakcie biegowych treningów. Jeśli biegać w lesie - tylko z nim! Jeśli z kolei nie biegamy, to pokonujemy dziennie po ok. 10-15 km na spacerach. 
Wracając do debiutu, choć wspólne zawody marzyły mi się od dawna, jakoś sama zebrać się nie mogłam. Ale z kimś to już co innego :) W tym miejscu pozdrawiam więc Agnieszkę i Airę, z którymi pierwszy dogtrekking okazał się świetną przygodą!


Aira i Akira - już po marszu


Wrażenia? Dużo śmiechu i dużo zmęczenia - a co ciekawe, mam wrażenie, że to drugie napędzało to pierwsze. Głupawka po 15 km była nie do ogarnięcia, a końcówka to już totalny odjazd (i to bez wspomagaczy :))
Trasa ciężka, bo brnięcie w śniegu na leśnych ścieżkach potwornie dawało w kość. Na szczęście pies miał niespożyte zapasy energii i gdyby mnie nie ciągnął, pewnie siadłam w pierwszym lepszym rowie i czekała na zbawienie. I zostając już przy psie - ogromnie mnie zaskoczyło jego zachowanie! Prowizorycznie podczepiłam jego smycz do sprzączeki plecaka z przodu i praktycznie przez większość trasy szedł idealnie przede mną. Nie było ciekania od prawej do lewej jak na codziennych spacerach, szedł jak po linii. Hmm w sumie to chyba ja mu przeszkadzałam - jako balast, który musiał za sobą ciągnąć... Tak więc nie pozostaje nic innego jak nabrać formy, zaoaptrzyć się w odpowiedni sprzęt i szaleć po lasach! No może przyda się jeszcze nauka obsługi mapki i orientacji w terenie ;)


Kwestie organizacyjne?
Może to przez nasz debiut, ale trochę się nie mogłyśmy odnaleźć. Co, gdzie, kiedy, jak... byłyśmy lekko zagubione i raczej patrzyliśmy, co inni robią. Niemniej wszyscy wokół - i organizatorzy i uczestnicy byli przemili!!!! I to w zupełności wystarczyło, by zawody uznać za jak najbardziej udane.


Trasa (hobby) - 20,40 km (w sumie powinno być mniej, ale trochę się pogubiłyśmy ;))
Na trasie czekało na nas 11 punktów kontrolnych, niektóre z zadaniami do wykonania, typu rozpalanie ogniska, lepienie bałwana, znajdywanie szczegółów dookoła. 
Czas - 4:50:30 (trochę nam zeszło...)

Szczegóły na Endomondo - klik


Znalezione w sieci:

artykuł na radomsko.naszemiasto.pl klik

wtorek, 8 stycznia 2013

Grand Prix Łodzi 2013. Bieg II



Grand Prix Łodzi 2013. Bieg/Marsz II. Park 3 Maja

Pierwsze bieganie w śniegu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, śnieg tylko lekko prószył. Kiedy wyszłam z biura zawodów by się rozgrzać, było już biało dookoła.
Bieganie przez śródstopie było niemożliwe (ślizgałam się jak na łyżwach), więc trzeba było mocno cisnąć na piętę. Efekt - "coś" sobie naderwałam w łydce, na szczęście Bengay dopomógł.
Poza tym, było po prostu pięknie!




5 km - 0:27:22
2,5 km - 0:13:49

Klas. gen. - 192/292
Kobiety (K2) - 12/20
Słaby czas, słaby bieg, słaba ja... Czas wziąć się za siebię (w końcu wreszcie mogę) i powrócić do regularnych treningów.




Odzież: bluza termiczna z krótkim rękawem, top, kurtka z polarem, koszulka techniczna
---> ciut za ciepło, ale znośnie

Jedzenie: śniadanie: kaki, banan, dwie kanapki z masłem orzechowym - ok. 3,5 godziny przed startem ---> żadnej kolki, bólu brzucha



wtorek, 1 stycznia 2013

XXVIII Bieg Sylwestrowy. Arturówek (Łódź). 31.12.2012



Łódzki Bieg Sylwestrowy


Tym startem wróciłam do biegania po niemal półrocznej przerwie. Ostatni bieg był dokładnie 6 lipca, a przez sądny 13 lipca musiałam zaniechać wszelkie sportowe wysiłki. Cieszyłam się więc jak dziecko, gdy kilka dni temu lekarz ostatecznie zezwolił na bieganie (niestety na deskę mam wciąż bana...). Bieg sylwestrowy od dawna mi się marzył, a że nic już nie stało na przeszkodzie, by wziąć w nim udział - no może poza kompletnym brakiem przygotwania - POBIEGŁAM (ach, jak cudownie móc wreszcie to napisać!). Ba, nie tylko pobiegłam, ale i dobiegłam :) i to bez zatrzymania. Chyba niosła mnie czysta adrenalina i ekcytacja z ponownego biegania - uczucie nie do opisania po tak długiej przerwie. Jednym słowem - idealne zwieńczenie roku i dobre rokowania na kolejny :D




O samym biegu -  liczba uczestników była zawrotna (koło tysiąca), ale organizatorzy w pełni podołali. Odbiór pakietów szybki i sprawny. Szatnie i łazienki były. Posiłek po biegu też był, choć tym razem nie skorzystałam (domowy chleb z masłem orzecowym wygrał nad kiełbachą i gróchówką). Teran Arturówka to ogólnie bardzo dobre miejsce do biegania, choć trzeba przyznać, że tuż po starcie na leśnych ściężkach było dość ciasno. Chociaż w sumie nic to - dla mnie liczył się sam bieg i dobra zabawa, więc nawet śmiganie po krzaczkach w celu wyprzedzenia innych nie było mi straszne :)


Czas: 00:53:41
Czas netto: 00:53:02
Open: 422/663
Kobiety: 35/98
K20 - 22

2 km: 0:12:06 / 515 (K58)
7 km: 0:37:22 / 425 (K36)

źródło: www.bslodz.pl
dystans ok. 10 km - 2 kółka


pierwszy w mej biegowej 'karierze' imienny numer startowy 


z polami do wypełnienia wedle uznania 


w sumie skromny pakiet startowy, ale nie bądźmy zachłanni!



koła olimpisjkie zdobyte ;)


 
Odzież: bluza termiczna z długim rękawem, top, kurtka z polarem, koszulka techniczna
---> zdecydowanie za ciepło na temp. ok. 5 stopni na plusie

Jedzenie: śniadanie: kaki, 3 mandarynki, dwie kanapki z masłem orzechowym - ok. 3,5 godziny przed startem; banan na ok. 50 minut przed biegiem
---> żadnej kolki, bólu brzucha


:)
zdjęcie pochodzi z  serwisu Biegam po Łodzi - klik


Start



Mimobiegiem - blog:

O bieganiu - subiektywnie do granic możliwości.
Ku pamięci - bo z bieganiem wiążą się historie, które warto notować.
Z motywacji - dla wewnętrznego lenia.
Dla satysfakcji - z pokonywania własnych słabości, przekraczania kolejnych barier, łamania czasówek, zwiększania dystansów, finiszów na mecie... cóż przy bieganiu morale rosną jak szalone :)


Mimobiegiem o treningach i biegach zorganizowanych.